FILMOTEKA ~ ,,Teoria wszystkiego''

Obejrzałam ostatnio wzruszający film, który skłonił mnie do kilku refleksji. I tym chciałabym się z Wami dzisiaj podzielić.






Reżyseria - James Marsh

Scenariusz - Anthony McCarten

Gatunek - dramat, biograficzny

Produkcja - Wielka Brytania

Premiera - 30 stycznia 2015 ( Polska) , 7 września 2014 ( świat)

Czas trwania - 2 godz. 3 min.



Postać Stephena Hawkinga jest większości z Was znana, jednak jeśli nie mieliście okazji poznać nazwiska tego człowieka to już je przybliżam. 
Stephen Hawking to wybitny astrofizyk, który w wyniku postępu choroby jaką jest stwardnienie zanikowe boczne utracił możliwość poruszania się samodzielnie. Lekarze nie dawali mu żadnych szans, od postawienia diagnozy coraz niklej spoglądali na możliwość dawania mężczyźnie szansy na dalsze życie. Jednak ten twórca teorii względności żyje do dziś, a porusza się dzięki specjalnemu wózkowi. Dzięki urządzeniom wmontowanym potrafi się także porozumiewać, a fale dźwiękowe z jego strun głosowych przetwarza komputer. Niesamowite nieprawdaż? 





,,Teoria wszystkiego'' nie jest filmem, który skupia się na dokonaniach Hawkinga. To przede wszystkim historia jego życia rodzinnego, opowieść o miłości do żony Jane. Reżyser starał się nie skupiać fabuły wokół wielkich odkryć astrofizyka, są one wątkiem pobocznym. Podczas oglądania wnikamy w emocje bohatera, obserwujemy jego reakcje i sposób radzenia sobie z chorobą, która praktycznie uniemożliwia prowadzenie jakichkolwiek badań. Pomimo, iż Stephen jest głównym bohaterem całej historii to Jane odgrywa istotną rolę. Jest przede wszystkim jego ostoją, wsparciem i motywacją w dążeniu do celu. Wraz z wkroczeniem w jego życie staje się główną bohaterką i można się pokusić o stwierdzenie, że momentami reżyser przesadził z kreacją jej postaci. Widz odnosi wrażenie jakby to właśnie Jane napędzała całą fabułę do przodu. Kochana i opiekuńcza żona zawsze stanie po stronie męża. Tutaj nie odgrywa roli nauka i fizyczne teorie. To emocje żądzą zarówno Stephenem jak i Jane. Jako młodzieniec nie chciał się wiązać z kobietą, bo znał konsekwencje. Odpychał ją jednak ta kiełkująca w nim miłość nie potrafiła wyrzucić Jane z pamięci. Brzmi melodramatycznie? Bo tak niestety jest. A dlaczego niestety? 
Spodziewałam się o wiele więcej. Chciałam poznać historię tego człowieka, a wątek miłosny praktycznie zajął całą fabułę. 







Nie mniej jednak ten film uważam za udaną produkcję. Jest on naprawdę wzruszający i skłania do refleksji. W wielu ckliwych romansach mamy dwójkę bohaterów, którzy borykają się z wieloma problemami po to by móc być razem. Tutaj zaś mamy styczność z postaciami z krwi i kości, osobami, które żyją naprawdę, a wiele wydarzeń odbiło piętno na ich dotychczasowym życiu. Przez to film nabiera jeszcze większego realizmu. Pokazuje jak łamać bariery, bo przecież każdego z nas może spotkać choroba bądź przeszkoda, którą jak wydawać by się mogło nie da się pokonać. Jednak to właśnie rodzina, przyjaciele czy partner wspierają nas w tym. Taką osobą w życiu Hawkinga była właśnie Jane. Kobieta podjęła się trudnego zadania w dodatku jako postać bardzo wrażliwa łatwo ulega skrajnym emocjom. Nic bardziej mylnego. Pomimo swojego młodzieńczego, beztroskiego usposobienia potrafiła być zrównoważona i zachowywać spokój. Felicity Jones należy docenić za ciekawe odwzorowanie postaci Jane. Ale to szczególne oklaski należą się Eddiemu Redmayne'owi. Postać pochłonęła go całkowicie, był niezwykle realistyczny. Wszystkie rozterki, które dusił w sobie Stephen Hawking przeszły niczym płaszcz na Eddiego. Tą rolą zdobył moje uznanie.





Wielka miłość, która kończy się jednak rozpadem- dokładnie to widz zobaczy na ekranie podczas oglądania Teorii wszystkiego. Kilka wad znika, a na ich miejsce pojawiają się łzy wzruszenia i wyrazy uznania dla twórców filmu. To historia na tyle inteligentna i intrygująca co sam główny jej bohater. Nie potrafiłam oderwać się od ekranu nawet na chwilę. Był czas na śmiech, na łzy i chwile zastanowienia. To wszystko dopełniła skomponowana muzyka. Filmem biograficznym bym tego nie nazwała, ale każdy odnajdzie w nim coś dla siebie, a kto wie może nawet cząstkę siebie?


Porusza, inspiruje, skłania do refleksji i wyciszenia.





Komentarze

  1. Niesamowity film. Świetnie dobrani bohaterowie oraz reżyser stworzyli coś niesamowitego.
    Dwiestronyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę obejrzeć ten film i kiedyś chyba się za niego zabiorę. Wzruszający, skłaniający do refleksji...
    To coś dla mnie! :D
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

,,Zanim się pojawiłeś'' Jojo Moyes - Recenzja książki

Podsumowanie 2016 roku i plany na 2017

Kulturalna Mapa BOOK TAG wedłu Adaline